Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

- Wstydu nie przynieśliśmy – mówi Jakub Snadny, oświęcimski napastnik po porażce Soły z Wisłą Kraków

Jerzy Zaborski
Napastnik Soły Oświęcim Jakub Snadny (z prawej) w pojedynku z obrońcą Wisły Kraków Maciejem Sadlokiem.
Napastnik Soły Oświęcim Jakub Snadny (z prawej) w pojedynku z obrońcą Wisły Kraków Maciejem Sadlokiem. Fot. Jerzy Zaborski
Trzecioligowa Soła walczyła dzielnie, ale przegrała z 13-krotnym mistrzem Polski Wisłą Kraków 0:3. Mecz był głównym punktem obchodów 95. rocznicy powstania klubu z Oświęcimia. Jakub Snadny, który w przeszłości zakładał koszulkę... Cracovii, był nawet bliski wpisania się do klubowej kroniki jako zdobywca gola w tak prestiżowym meczu.

- No tak, ale najważniejsze, że nie przynieśliśmy wstydu licznie zgromadoznej publiczności. Zresztą, nie zasłużyliśmy na przegraną do zera – mówił oświęcimski napastnik.

– Miał Pan okazję i gdyby trafił do siatki, Soła objęłaby prowadzenie...

– Chciałem posłać piłkę w przeciwny róg, ale zabrakło szczęścia, może precyzji. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy którejś z szans bo przed przerwą mieliśmy ich kilka. A gdyby trafił Grzegorz Talaga, zaliczyłbym asystę, a ona też miałaby swoją wymowę. Na pewno objęciem prowadzenia zasialibyśmy ziarnko niepokoju w szeregach Wisły.

– Mecz przywołał u Pana wspomnienia z ekstraklasy?

– Tak, jednak nie w sensie gry, a bardziej klimatu. No ale to fakt, że jako 18-latek, prawie pięć lat temu za czasów trenera Stefana Majewskiego, zaliczyłem kilkanaście epizodów w Cracovii.

– Ma Pan na koncie występ w derbach Krakowa.

– Ale zbyt długo nie pograłem, bo na boisku pojawiłem się w doliczonym czasie. To była zmiana taktyczna. A jak tak już rozmawiamy o tym, że grałem kiedyś w Cracovii, to tym bardziej szkoda mi tych sytuacji z pierwszej połowy.

– Po zmianie stron Wisła opanowała już sytuację na boisku...

– Nas sporo sił kosztowało pierwszych 45 minut. Po zmianie stron więcej biegaliśmy już za piłką, więc nie było tego, co lubię najbardziej, czyli indywidualnych pojedynków z obrońcami.

– Kiedy tak walczył Pan teraz przeciwko piłkarzom „Białej Gwiazdy”, myślał Pan: „Też spokojnie dałbym sobie radę w ekstraklasie”?

– Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat.

– W sobotę trener Wisły Franciszek Smuda życzył Sole szybkiego awansu do ekstraklasy.

– Jeśli życzenia trenera mają rzeczywiście się spełnić, to już za trzy lata znów zagramy z Wisłą Kraków, ale wtedy będzie to walka o ligowe punkty (śmiech). A poważnie mówiąc, to wiadomo – przy tak pięknym jubileuszu wypowiada się wiele życzeń. Twardo jednak stąpamy po ziemi. Wiemy, w jakim jesteśmy miejscu i myślimy tylko o jak najlepszym przygotowaniu się do ruszającego wkrótce sezonu w trzeciej lidze.

– A w poprzednim zdobył Pan dziewięć bramek. Plan na nowe rozgrywki?

– Nie chcę niczego planować, a już tym bardziej strzeleckiego dorobku. Dla piłkarza najważniejsze, żeby zdrowie dopisywało. A o tym mogę coś powiedzieć, bo przez przeciągającą się kontuzję straciłem połowę poprzedniego sezonu. Jeśli z kolei chodzi o nowe rozgrywki, to liga będzie mocniejsza. Dojdą przecież spadkowicze z drugiej ligi, został też Grant Skarżysko-Kamienna, który po wywalczeniu mistrzostwa naszej grupy nie przebrnął przez baraże.

Relację z meczu Soły z Wisłą Kraków znajdziesz TUTAJ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto