- No tak, ale najważniejsze, że nie przynieśliśmy wstydu licznie zgromadoznej publiczności. Zresztą, nie zasłużyliśmy na przegraną do zera – mówił oświęcimski napastnik.
– Miał Pan okazję i gdyby trafił do siatki, Soła objęłaby prowadzenie...
– Chciałem posłać piłkę w przeciwny róg, ale zabrakło szczęścia, może precyzji. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy którejś z szans bo przed przerwą mieliśmy ich kilka. A gdyby trafił Grzegorz Talaga, zaliczyłbym asystę, a ona też miałaby swoją wymowę. Na pewno objęciem prowadzenia zasialibyśmy ziarnko niepokoju w szeregach Wisły.
– Mecz przywołał u Pana wspomnienia z ekstraklasy?
– Tak, jednak nie w sensie gry, a bardziej klimatu. No ale to fakt, że jako 18-latek, prawie pięć lat temu za czasów trenera Stefana Majewskiego, zaliczyłem kilkanaście epizodów w Cracovii.
– Ma Pan na koncie występ w derbach Krakowa.
– Ale zbyt długo nie pograłem, bo na boisku pojawiłem się w doliczonym czasie. To była zmiana taktyczna. A jak tak już rozmawiamy o tym, że grałem kiedyś w Cracovii, to tym bardziej szkoda mi tych sytuacji z pierwszej połowy.
– Po zmianie stron Wisła opanowała już sytuację na boisku...
– Nas sporo sił kosztowało pierwszych 45 minut. Po zmianie stron więcej biegaliśmy już za piłką, więc nie było tego, co lubię najbardziej, czyli indywidualnych pojedynków z obrońcami.
– Kiedy tak walczył Pan teraz przeciwko piłkarzom „Białej Gwiazdy”, myślał Pan: „Też spokojnie dałbym sobie radę w ekstraklasie”?
– Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat.
– W sobotę trener Wisły Franciszek Smuda życzył Sole szybkiego awansu do ekstraklasy.
– Jeśli życzenia trenera mają rzeczywiście się spełnić, to już za trzy lata znów zagramy z Wisłą Kraków, ale wtedy będzie to walka o ligowe punkty (śmiech). A poważnie mówiąc, to wiadomo – przy tak pięknym jubileuszu wypowiada się wiele życzeń. Twardo jednak stąpamy po ziemi. Wiemy, w jakim jesteśmy miejscu i myślimy tylko o jak najlepszym przygotowaniu się do ruszającego wkrótce sezonu w trzeciej lidze.
– A w poprzednim zdobył Pan dziewięć bramek. Plan na nowe rozgrywki?
– Nie chcę niczego planować, a już tym bardziej strzeleckiego dorobku. Dla piłkarza najważniejsze, żeby zdrowie dopisywało. A o tym mogę coś powiedzieć, bo przez przeciągającą się kontuzję straciłem połowę poprzedniego sezonu. Jeśli z kolei chodzi o nowe rozgrywki, to liga będzie mocniejsza. Dojdą przecież spadkowicze z drugiej ligi, został też Grant Skarżysko-Kamienna, który po wywalczeniu mistrzostwa naszej grupy nie przebrnął przez baraże.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?