Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przez ograniczenia w tonażu do wsi nie wjadą samochody z opałem i autokary z turystami

Tomasz Mateusiak
- Jesteśmy najbardziej zapomnianą wioską na całym Podhalu! - skarżą się mieszkańcy Gliczarowa Dolnego (gm. Biały Dunajec). Górale od lat proszą urzędników zakopiańskiego starostwa o remont drogi prowadzącej do ich domów. Jej stan jest tak zły, że obecnie mogą tam wjechać tylko samochody nie cięższe niż 5 ton. - To znaczy, że opał, materiały budowlane czy nawet... straż pożarna do nas nie dojedzie - mówią ludzie.

Gliczarów Dolny to miejscowość leżąca na zboczu góry pomiędzy Bukowiną Tatrzańską a rzeką Biały Dunajec. - Do wioski można dojechać od dwóch stron - mówi Józefa Kukuc, mieszkanka Gliczarowa i członek rady gminy Biały Dunajec. - Jest wjazd od strony Bukowiny Tatrzańskiej, którego nikt nie odśnieża zimą, oraz przejazd od strony Białego Dunajca.

Jak przypomina jednak radna, ta druga droga prowadzi albo przez most, który mogą pokonać jedynie pojazdy do 10 ton lub pobliski bród na rzece, który służy pozostałym, cięższym wozom nawet do 30 ton. Tak naprawdę jednak bród, choć wyremontowany przed rokiem, jest obecnie bezużyteczny. Do wsi nie mogą bowiem wjechać samochody cięższe niż 5 ton. Informują o tym znaki ustawione przez starostwo na obu rogatkach Gliczarowa.

- I co my teraz mamy zrobić - pytają mieszkańcy wioski.

- Nie dojedzie do nas samochód z opałem czy pustakami na budowę. Jeśli chcemy coś budować, trzeba zamawiać towar w małych wozach. Takie dostawy są o wiele droższe - mówią chcący zachować anonimowość górale.

Ograniczenie w tonażu zabija też miejscową turystykę.

- Do Gliczarowa nie wjedzie bowiem żaden autobus z wycieczką - mówi nam pani Zofia, mieszkanka wsi. - Osoby prowadzące pensjonaty albo muszą teraz zamknąć swoje biznesy, albo liczyć, że kierowca zmierzającego do nich autobusu będzie chciał złamać prawo i przejedzie obok znaku... Na turystów indywidualnych nie ma co liczyć. U nas takich nie ma.

Mieszkańcom wsi od dłuższego czasy stara się pomóc Tomasz Dzierżęga, radny powiatowy z Białego Dunajca. - Jeszcze w zeszłym roku staraliśmy się o remont brodu na Dunajcu - mówi radny. - Bez niego do Gliczarowa nie mogła wjechać żadna ciężarówka. Później pisałem do starosty pisma z prośbą o remont mostu.

Okazuje się jednak, że będzie o to ciężko. Urzędnicy stwierdzili bowiem, że przebudowy mostu nie potrzeba, bo droga do Gliczarowa jest tak słaba, że nie wytrzyma ciężaru większych samochodów niż 5 ton. Uznali, że most już teraz jest dwa razy mocniejszy, niż potrzeba. Na drodze raczej zostaną więc znaki z ograniczeniami... Będę się starał z tą decyzją walczyć, ale na razie wioska dalej będzie odcięta...

Słowa radnego potwierdza starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski. - Nie mamy zbyt wiele pieniędzy na remonty - mówi samorządowiec. - Dlatego nie widzę sensu wydawać milionów na budowę mostu do wioski, gdzie mieszka tylko 500 osób. Rozumiem jednak ich problem i dlatego zleciłem badanie nośności drogi do tej wioski. Jeśli ono pokaże, że mogą po niej jeździć samochody cięższe niż 5 ton, to podniesiemy limit. Jeśli nie, to znak 5 ton będzie musiał zostać.

Jak dodaje starosta, w drugim przypadku każdy samochód, który pojedzie do Gliczarowa z węglem czy turystami, będzie musiał wcześniej udać się do starostwa i uzyskać specjalną warunkową przepustkę.

Wybieramy Superkota! Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto