Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przemysław Odrobny: Do Podhala przekonała mnie osoba Marka Ziętary

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
07.02.2014. gdansk nz  przemyslaw odrobny polska - wegry mecz turnieju eihc  hokeja na lodzie w gdanskiej hali oliwia fot. tomasz bolt / polskapresse ..dziennik baltyck
07.02.2014. gdansk nz przemyslaw odrobny polska - wegry mecz turnieju eihc hokeja na lodzie w gdanskiej hali oliwia fot. tomasz bolt / polskapresse ..dziennik baltyck Tomasz Bolt/Polskapresse
Rozmowa z PRZEMYSŁAWEM ODROBNYM, bramkarzem TatrySki Podhale Nowy Targ i hokejowej reprezentacji Polski

- Polska wygrała turniej w Budapeszcie, ale czy aby sukces nie przyszedł zbyt wcześnie?
- Nie przeceniałbym naszego sukcesu w stolicy Węgier. Pamiętajmy, że w turniejach EIHC rywale wystawiają różne kadry, trenerzy w nich eksperymentują. Tak samo było w naszym przypadku. Zagraliśmy innym składem niż kilka tygodni wcześniej, w meczu z okazji jubileuszu węgierskiego związku hokejowego. Rozpatrywałbym nasz sukces w kategoriach psychologicznych. W kwietniu przyszłego roku czekają nas, także w Budapeszcie, mistrzostwa świata zaplecza elity. Niech Węgrzy wiedzą, że nie pójdzie im z nami łatwo. Poza tym, niechaj czują, że praca naszego nowego kanadyjskiego trenera szybko przynosi efekty. Przecież w meczu jubileuszowym na Węgrzech przegraliśmy 1:5, a w EIHC wygraliśmy 4:1. Niech mają do myślenia.

- Czy mógłby Pan w prostych słowach, kibicom mało znającym się na hokeju, wyjaśnić w czym tkwi fenomen trenera Teda Nolana?
- Trudne pytanie.

- Tylko bez zawiłości taktycznych, bo wielu może tego nie zgłębić.
- Dobrze. Na pewno jego treningi różnią się o tych, jakie serwowali nam jego poprzednicy. Cały cykl treningowy wyglądał inaczej niż to było w ostatnich latach. Zajęcia były bardzo intensywne, ale krótsze niż za innych szkoleniowców. Czuliśmy - jakby - głód gry i czerpaliśmy z niej wielką radość. Poza tym, nie zagłębiając się w taktykę, skoro już obiecałem, najlepsze są najprostsze rozwiązania. Takie same metody kanadyjski szkoleniowiec stosował podczas swojej pracy w NHL, czy z reprezentacją Łotwy. Mamy nadzieję, że praca z reprezentacją Polski będzie równie owocna. Jeśli nabierzemy powtarzalności, to znaczy, że idziemy w dobrym kierunku.

- Zawsze był Pan numerem jeden w reprezentacji. W Budapeszcie w każdym meczu wystąpił inny bramkarz...
- To normalne. Na tym etapie sezonu, kiedy do mistrzostw jest jeszcze kilka miesięcy, trener musi dokładnie przejrzeć stan posiadania, by wiedzieć na kogo i w jakiej sytuacji może liczyć. Poza tym, zdrowa rywalizacja nikomu jeszcze nie zaszkodziła.

- Dość nieoczekiwanie ogłosił Pan chęć odejścia z angielskiego Milton...
- Taką mam naturę, że muszę grać. Siedzenie na ławce mnie „dusi”. W tym sezonie szkoleniowiec mniej na mnie stawiał. Czułem, że jeśli spędzę na wyspach na ławce jeszcze miesiąc, czy dwa, będę musiał budować formę od nowa, a na to nie mogłem sobie pozwolić.

- Nie miał Pan chyba kłopotów ze znalezieniem nowego pracodawcy. Kluby z pewnością ustawiały się w kolejce po pierwszego bramkarza reprezentacji Polski...
- No aż tego bym tak nie nazwał (śmiech). Jednak, rzeczywiście, rozmawiałem aż z 11 klubami, w tym trzema polskimi. Pewnie, że od pierwszej rozmowy do podpisania umowy droga daleka, ale po tygodniu od ogłoszenia opuszczenia przeze mnie Milton miałem już trzy konkretne umowy do podpisania. Naprawdę byłem bardzo blisko innego polskiego klubu niż Podhale. Jednak nie wymieniajmy nazwy, skoro tam nie trafiłem, bo ktoś mógłby sobie tego nie życzyć.

- Co zatem przesądziło, że wybór padł na Podhale?
- Szczerze? Przeważyła osoba Marka Ziętary. Wcześniej miałem z nim okazję współpracować w Sanoku. Sięgnąłem tam w jednym sezonie w po mistrzostwo kraju i Puchar Polski. To były piękne wspólne chwile. To charyzmatyczny szkoleniowiec, ale nadawaliśmy na tych samych falach. Rozumieliśmy się bez słów. On wiedział nawet, kiedy potrzebuję krótkiego wytchnienia. To dlatego tak bardzo mi szkoda, że - po jednym wspólnie rozegranym spotkaniu - zdecydował się odejść z Podhala. Wierzę jednak, że nowy szkoleniowiec będzie także z tzw. górnej półki.

- Szkoda, że Podhale nie zagra w turnieju finałowym Pucharu Polski.
- Dokładnie, bo z taką także myślą przychodziłem do Podhala, żeby powalczyć o pierwsze w tym sezonie trofeum. Nasza sytuacja mocno się skomplikowała po wyjazdowej porażce po dogrywce w Opolu 1:2. Gdyby to nam udało się zdobyć „złotą bramkę”, byłoby inaczej. Później ostatecznie pogrążyła nas porażka Cracovii w Katowicach, które właśnie naszym kosztem zameldowały się w Pucharze Polski. Wiem, że w sporcie niczego nie można zaplanować, ale pewnie na najbliższy mecz ligowy przeciwko „Pasom” będziemy podwójnie zmotywowani.

- Jakie ma Pan plany na drugą część sezonu?
- Dobrze wybrałem stawiając a Podhale, w którym będę mógł być w rytmie meczowym. Teraz trzeba się skupić na walce o jak najwyższe miejsce przed rywalizacją w play-off, bo przecież w niej wszystko zaczyna się od nowa.

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24 - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowytarg.naszemiasto.pl Nasze Miasto