Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niewielu baców decyduje się zabiegać o pozwolenia na produkcję sera z unijną gwarancją

Tomasz Mateusiak
Podhalańscy bacowie nie są zainteresowani unijnymi certyfikatami uprawniającymi do produkcji prawdziwych oscypków. Wczorajsza kontrola bacówek wykazała, że zaledwie 25 baców na całe Podhale ma takie dokumenty, a dziesięć jest w trakcie ich wyrabiania. Tymczasem bacówek na całym Podhalu będzie grubo ponad sto. Te, które mają wydany certyfikat - zdaniem kontrolujących - są w pełni godne polecenia jeśli chodzi o produkowane tam sery.

Bacówki kontrolowali przedstawiciele Inspekcji Weterynaryjnej z Nowego Targu, Inspekcji Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych z Krakowa, przedstawiciele starostwa, a także spółdzielni producentów serów "Gazdowie".

- Sprawdzamy przede wszystkim stan przygotowania do sezonu letniego - mówi starosta tatrzański, Andrzej Gąsienica Makowski. - Robimy to co roku. Zapowiadamy wszystkim, że będzie kontrola, a jedziemy do kilku wybranych.

Ze strony służb weterynaryjnych sprawdzane są szczepienia psów pasterskich, badania baców i juhasów. Do tego dochodzą badania wody wykorzystywanej do produkcji serów.

- Do tej pory te bacówki, które zwiedziliśmy, są w bardzo dobrym stanie - mówi Jan Maciuszek z IHARS w Krakowie. - Są czyste, spełniają wszelkie wymogi, by móc wyrabiać artykuły spożywcze.

Inspekcja odwiedziła m.in. bacówkę w Kuźnicach. Choć tamtejszy baca nie ma jeszcze uprawnień do wyrobu oscypka, bacówka jest zadbana i czysta.
- Kontrola chyba dobrze wyszła. Patrzyli przede wszystkim na czystość. Sprawdzali dokumenty. Nikt nie krzyczał, więc pewnie było dobrze - mówi Tomasz Cudzich, baca z Kuźnic.

W jego bacówce akurat oscypka nie można jeszcze kupić, ale już wędziły się inne sery góralskie z owczego i krowiego mleka - gołki czy pucoki.
IHARS sprawdza także, czy bacowie, którzy chcą produkować oscypki, uzyskali certyfikat unijny potwierdzający zgodność sposobu ich wytwarzania z metodami produkcji opisanymi w specyfikacji, którą zgłosili górale, gdy rejestrowali oscypka w Brukseli.

- Wciąż niewielu baców ma certyfikaty. Ma być ich wkrótce 35, trzech kolejnych przymierza się do aplikowania o takie uprawnienia - wyjaśnia Jan Maciuszek.
Skąd takie słabe zainteresowanie górali uprawnieniami do produkcji unijnych serów?

- To takie naleciałości z dawnych czasów - przekonany jest Andrzej Gąsienica Makowski, który był wielkim orędownikiem wejścia góralskiego sera na unijne salony. - Górale wciąż myślą "a po co mi te papiery, zacznę się badać, opisywać, to jeszcze urząd skarbowy do mniej przyjdzie".

Kazimierz Furczoń, baca z Leśnicy, który reprezentuje spółdzielnię producentów "Gazdowie", uważa, że każdy baca powinien mieć wszelkie badania i certyfikaty.
- Przecież turysta, konsument, powinien wiedzieć, co kupuje i co je - mówi Furczoń.

Jednak turyści, którzy odwiedzają bacówki, niemal zupełnie nie zwracają uwagi na to czy dany baca ma certyfikat, czy nie. - Od lat górale robią sery a turyści je jedzą. Robili tak zanim jeszcze Unia powstała i było dobrze, dlaczego więc teraz mamy się nad tym zastanawiać - dziwi się Jacek Banek z Poznania.

Inspekcja Handlowa zapowiada, że w wakacje będzie kontrolowała handlujących góralskimi serami czy na stoiskach sprzedają oscypki certyfikowane, czy może podróbki, co jest karalne. Będą także odwiedzać bacówki bez certyfikatów.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rabka.naszemiasto.pl Nasze Miasto