Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieprzemyślany krok wiceministra Jakiego. - Nic nie wiedziałem o śledztwie w DPS - mówi polityk

Adam Nowacki
Wiceminister sprawiedliwości, a zarazem kandydat do europarlamentu, Patryk Jaki, odwiedził Dom Pomocy Społecznej sióstr serafitek w Białce Tatrzańskiej, w którym śledczy badali, czy nie znęcano się nad podopiecznymi. Tydzień później sprawę umorzono. Wizytę organizował poseł Edward Siarka. Dziś mówi, że ta wizyta była nieprzemyślanym krokiem.

Śledztwo trwało od września 2016 r. Było głośne na całą Polskę. Nowosądecka prokuratura zajęła się sprawą po zgłoszeniu byłych pracowników DPS w Białce Tatrzańskiej. Poinformowali oni, że w zakonnej placówce dochodziło do znęcania się i znieważania niepełnosprawnych pensjonariuszy, a czasem nawet głodzenia. Relacje były na tyle wiarygodne, że prokuratura wszczęła postępowanie karne pod kątem działania ze „szczególnym okrucieństwem”.

Na początku kwietnia prokuratura zakończyła śledztwo bez wskazania winnych. Decyzja, by nie stawiać nikomu zarzutów i umorzyć sprawę, nastąpiła tydzień po tym, jak ośrodek w Białce odwiedził kandydujący na europosła wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Polityk publicznie wygłosił pochlebną opinię o placówce.

Prok. Stanisław Gancarz, szef wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu powiedział, że śledztwo umorzono, mimo nieprawidłowości w opiece nad niepełnosprawnymi. - Były one jednak tak nieliczne, że nie będziemy nikogo oskarżać w procesie karnym - zaznaczył. Opiekunowie osób, które czują się pokrzywdzone, mogą skarżyć DPS prywatnie.

Wiceminister Jaki kategorycznie zaprzecza, aby wiedział, że działalność DPS-u była objęta śledztwem.

Wizyta wiceministra + decyzja prokuratora = spekulacje

Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu umorzyła trwające prawie trzy lata śledztwo w sprawie znęcania się personelu nad niepełnosprawnymi podopiecznymi Domu Pomocy Społecznej sióstr serafitek w Białce Tatrzańskiej. Stało się tak tydzień po tym, jak DPS odwiedził wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.

O tej sprawie na początku września 2016 roku było głośno w całej Polsce. „Gazeta Krakowska” jako pierwsza podała wówczas, że Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu dostała zawiadomienie o możliwym przestępstwie w DPS w Białce Tatrzańskiej. W placówce prowadzonej przez zakonnice ze Zgromadzenia Córek Matki Bożej Bolesnej miało przez lata dochodzić do fizycznej i psychicznej przemocy wobec podopiecznych - niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo chłopców i mężczyzn, w tym bicia, wyzywania, głodzenia.

Niespodziewane komplikacje

Śledztwo wszczęto pod kątem działania ze „szczególnym okrucieństwem”. Prowadził je najpierw Michał Trybus, który za obecnej władzy awansował na prokuratora okręgowego w Nowym Sączu. Po dwóch latach rzecznik nowosądeckiej prokuratury - prok. Leszek Karp poinformował media, że postępowanie właściwie już się kończy. W tym okresie przesłuchano bowiem wszystkich świadków mających wiedzę o sprawie, a biegli psycholodzy wydali opinie na temat tego, czy domniemane ofiary nie kłamią, kiedy opowiadają o swoich przeżyciach. Jakie, tego nam nie ujawniono. Wówczas jednak nastąpiła niespodziewana komplikacja. Prowadzący śledztwo przedłożył długotrwałe zwolnienie lekarskie i zastąpiono go nowym śledczym. Ten zaczął przesłuchania od nowa i zlecił kolejne opinie biegłych.

- Czynności dalej trwają i nie ma jeszcze żadnych decyzji zarówno co do postawienia komukolwiek zarzutów, jak i umorzenia sprawy - informował rzecznik nowosądeckiej prokuratury. Ostatni raz takie zdanie usłyszeliśmy w marcu tego roku. Niecały miesiąc później - 3 kwietnia - śledztwo zostało umorzone.

- Postępowanie jest zamknięte, choć faktycznie wykryliśmy, że w białczańskim DPS-ie dochodziło do nieprawidłowości - przyznaje Stanisław Gancarz, naczelnik Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. - Były one jednak tak nieliczne, że odstąpiliśmy od wysłania do sądu aktu oskarżenia. Poinformowaliśmy opiekunów osób, które przebywają w tym domu, że mogą dochodzić swoich praw w procesie cywilnym.

Wizyta wiceministra

Zanim umorzono sprawę, placówkę odwiedził wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Polityk Solidarnej Polski, kandydat na europosła w okręgu małopolsko-świętokrzyskim, był na Podhalu 27 i 28 marca br. Pierwszego dnia zjadł rano śniadanie w DPS w Białce Tatrzańskiej. Przed odjazdem powiedział towarzyszącym mu dziennikarzom, że dom w Białce to jedna z najlepszych tego typu placówek w kraju.

Kilka dni później rozmawialiśmy z organizatorem wyborczego tournée Jakiego po Podhalu - lokalnym posłem Solidarnej Polski Edwardem Siarką.

- Wizyta w DPS w Białce to był mój pomysł - powiedział. - Moja siostra jest po ślubach zakonnych i pracuje w podobnym ośrodku. Często mówi mi o problemach trapiących takie placówki, więc chciałem, aby minister mający przecież niepełnosprawnego syna mógł ich wysłuchać.

Edward Siarka przyznał, że wiedział wcześniej o śledztwie dotyczącym DPS-u w Białce Tatrzańskiej.

- Ale później o tym zapomniałem. Teraz mogę przyznać, że wizyta wiceministra sprawiedliwości w tym Domu była nieprzemyślanym krokiem. Choć, oczywiście, nie rozmawialiśmy tam o postępowaniu prokuratury, to daliśmy ludziom powody do niepotrzebnych spekulacji.

Politolog komentuje

O komentarz poprosiliśmy prof. Andrzeja Piaseckiego, politologa z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

- To lider odpowiada za współpracowników. Służby Patryka Jakiego powinny sprawdzić ten ośrodek - podkreśla prof. Andrzej Piasecki. - Nie jest ważne, czy sprawdziły, czy wizyta wiceministra to tylko nadgorliwość jakiegoś pomocnika, który chciał się przysłużyć. Odpowiedzialność spada na polityka, zwłaszcza tej rangi, a zarazem kandydata do europarlamentu. Cokolwiek by nie powiedział, to albo on, albo jego służby odpowiadają za rozpoznanie miejsca, które promuje swoją wizytą - dodaje.

Wiceminister komentuje

Czy Patryk Jaki wiedział o śledztwie?

Wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego poprosiliśmy o wypowiedź w sprawie DPS-u z Białki Tatrzańskiej, który odwiedził, oraz o umorzonym śledztwie.

Wiceminister stwierdził, że nikt nie przekazał mu, iż ośrodkiem interesuje się prokuratura, nic o tym nie wiedział. - Mogę zapewnić, że nie miałem żadnego wpływu na decyzję o umorzeniu śledztwa. Nie miałem żadnej wiedzy, że takie śledztwo się toczy, nie znam każdego z postępowań prokuratury, takich jest milion każdego roku - powiedział nam polityk.

Podkreślił też, że nie sprawuje nadzoru nad prokuraturą. Wiceminister zwrócił również uwagę, że odwiedził prowadzony przez siostry DPS po raz pierwszy w życiu, a jego spotkanie w ośrodku było otwarte, ogłoszone wcześniej, odbyło się w obecności mediów. - I zobaczyłem tam osoby, które się opiekują niepełnosprawnymi, bardzo ciężko chorymi i porzuconymi, zostawionymi przez rodziny, którymi nikt nie chciał się zająć - tak komentuje fakt, że pochwalił ośrodek, kończąc tę wizytę. Spytaliśmy Patryka Jakiego, czy teraz - skoro już dowiedział się, że DPS-em interesowała się prokuratura i miało tam dochodzić do nieprawidłowości - zainteresuje się sprawą?

- Tak, ale w tej chwili nie wiem, o co chodzi - nie mam nawet prawa zaglądać do akt prokuratorskich - zaznaczył. Jaki jest też zdania, że skoro nikomu żadnego przestępstwa tam nie udowodniono, to nie ma powodu, by politycy omijali taki ośrodek „szerokim łukiem”. Podkreśla, że obowiązkiem polityków jest interesowanie się ośrodkami, gdzie są osoby najciężej chore i o których świat zapomina.

- Pamiętajmy, że oskarżenia rzuca się łatwo. Jeśli jednak nie ma na nie dowodów, nie można oczerniać ludzi, którzy na co dzień zajmują się osobami niepełnosprawnymi, które zostały porzucone - dodał.

Współpraca: TM, MM

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nieprzemyślany krok wiceministra Jakiego. - Nic nie wiedziałem o śledztwie w DPS - mówi polityk - Dziennik Polski

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto