Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Apostazja na Podhalu. Jeden z górali wypisał się z kościoła

Łukasz Bobek
Podhale to bardzo religijny i konserwatywny region. Jednak i na takim terenie silnie pojawiają się odstępstwa.

Kościoły na Podhalu wciąż niemal pękają w szwach w czasie niedzielnych nabożeństw i wszystkich dni świątecznych. Inna sprawa, że poza kościołem wielu mieszkańców Podhala zachowuje się tak, że daleko im do zasad wiary katolickiej. Są jednak i tacy, którzy twierdzą, że nie wierzą i mocno to podkreślają.

"Krakowskiej" udało się dotrzeć do jednej z osób, która nie dość, że deklaruje, iż nie wierzy, postanowiła się wypisać z listy członków Kościoła. W 2011 roku u miejscowego proboszcza złożył tzw. akt apostazji. Zdecydował się na taki krok, choć pochodzi ze starej góralskiej rodziny. Jest góralem i był wychowywany w kulturze i wierze katolickiej. To 25-latek pochodzący z jednej z wiosek gminy Biały Dunajec. Prosi, byśmy nie podawali jego imienia i nazwiska czy bliższych danych, bo chce oszczędzić kolejnych przykrości swoim rodzicom.

- Oni wiedzą, że jestem ateistą. Wiedzą też, że złożyłem akt apostazji. Zresztą dowiedzieli się tego od księdza, gdy ten przyszedł po tzw. kolędzie. Gdy to usłyszeli, byli w szoku. Po wyjściu księdza pytali mnie, czy to prawda - wspomina 25-latek.

- Po kilku miesiącach, rozmowach i próbach - ze strony rodziców - przemówienia do młodego, by się nawrócił, wydaje się, że zaakceptowali sytuację. - Nie odcięli się ode mnie, nie wyrzucili z domu. Po prostu nie rozmawiamy o tym. Wydaje się, że tak jest łatwiej dla nich - mówi chłopak.

Choć nie uznaje Kościoła, bierze udział w uroczystościach religijnych rodzinnych jak komunie, śluby czy pogrzeby. - To naturalne, że wtedy jestem z bliskimi. Nie uczestniczę jednak czynnie w obrzędach religijnych - przyznaje. Nie wie, czy sąsiedzi wiedzą o jego postawie. Domyśla się, że mogą wiedzieć o apostazji. Uważa jednak, że nie ma w rodzinnej wiosce żadnego ostracyzmu społecznego w stosunku do niego.

Twierdzi, że jego decyzja nie była fanaberią 22-latka. - Dojrzewałem do tego wewnętrznie. Nie akceptuję Kościoła katolickiego, nie akceptuję tej instytucji. Nie podoba mi się podejście, że działają moim zdaniem zupełnie inaczej, niż to mówił choćby Jezus w Biblii - mówi. Chodzi o zarządzanie Kościołem na zasadzie monarchii absolutnej czy o zachowania biskupów i kardynałów.

Skoro jednak nie wierzy, dlaczego po prostu nie zaprzestał uczestniczenia w życiu Kościoła, ale zdecydował się na manifestację swoich poglądów poprzez apostazję? - Bo nie chciałem widnieć w statystykach kościelnych - wyjaśnia swoje przesłanki.

25-latek, po tym jak przepychał się ze swoim proboszczem kilka miesięcy, by się wypisać z Kościoła (proboszcz już nie zarządza parafią, przeszedł na emeryturę), zdecydował się zostać świadkiem dla każdego innego, kto chciałby wystąpić z Kościoła. Według procedur, które obowiązywały do niedawna, Kościół wymagał przedstawienia co najmniej dwóch osób, które potwierdzą, że planujący apostazję rzeczywiście nie wierzą. - Sam, żeby dokonać aktu apostazji, szukałem takich świadków. Jednego znalazłem przez internet - mówi.

Jednak według władz kościelnych apostazja w Kościele podhalańskim, a nawet małopolskim to problem, który nie istnieje. - To temat wyimaginowany przez media - ucina krótko ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto