Dwie godziny trwał w środę strajk ostrzegawczy pielęgniarek i położnych z konińskiego szpitala. Ten czas spędziły w holu, zamiast na oddziałach szpitalnych. Dopominały się w ten sposób podwyżek płac.
- Naszym żądaniem podczas mediacji było 900 złotych i tego będziemy się trzymać. Oczywiście można to rozłożyć na raty. Zarobki personelu średniego w Koninie są najniższe w skali Wielkopolski. Docelowo chciałybyśmy zarabiać 3000 złotych - mówi Marzenna Kamińska, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Koninie.
W lecznicy przy ulicy Wyszyńskiego w Koninie swoje niezadowolenie z zarobków demonstrowało tego dnia ponad 100 kobiet. W nowej części przy ulicy Szpitalnej w holu spotkało się ponad 50 pielęgniarek. Na stanowiskach pracy pozostały tylko nieliczne na oddziałach ratujących życie.
- Cierpliwość to podstawowa cecha pielęgniarek i położnych, ale ostatnio została jakby nadszarpnięta - mówiła Beata Kaczmarek, pielęgniarka z kardiologii.
Protestujące kobiety liczą na to, że po dziewięciu miesiącach sporu zbiorowego z dyrekcją placówki dojdzie w końcu do porozumienia w sprawie podwyżek. Służyć temu miało także piątkowe spotkanie z dyrekcją. Do dialogu zachęcała obie strony Rada Społeczna Szpitala pod przewodnictwem posła Tomasza Nowaka. Namawiał on do opracowania kalendarza rozmów pomiędzy różnymi grupami zawodowymi w szpitalu, aby nie działać w takich sytuacjach doraźnie i w ostatniej chwili.
Jeśli jednak kolejne negocjacje płacowe nie przyniosą oczekiwanych efektów pielęgniarki i położne zaostrzą protest w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym. Z opracowanego przez związek zawodowy harmonogramu działań wynika, że w poniedziałek, 25 lutego może dojść do strajku ośmiogodzinnego. Kolejnym krokiem będzie, dwa dni później, 24-godzinna akcja protestacyjna.
- Dajemy dyrekcji czas na rozmowy - uzasadnia Marzenna Kamińska, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Koninie.
Kolejnym krokiem na wypadek braku porozumienia będzie strajk okupacyjny, zaplanowany na 3 marca. Ostateczna forma protestu, którą straszą pielęgniarki to głodówka.
- Jest dobra wola po stronie dyrekcji w sprawie podwyżek - tłumaczył Arkadiusz Kubacki, zastępca dyrektora do spraw medycznych, który pojawił się na strajku ostrzegawczym. - Dyrekcja nie produkuje jednak pieniędzy. Trzeba patrzeć na stan ekonomiczny szpitala. Wszystko zależy od Narodowego Funduszu Zdrowia i kontraktu, który będziemy negocjować od kwietnia.
Co ciekawe strajkujących pielęgniarek nie krytykują pacjenci ani osoby odwiedzające chorych.
- Nie potępiam pielęgniarek za to, że walczą o swoje - mówiła Zofia Tchórzewska. - Byłam w czasie ich strajku na oddziale i chorzy nie byli pozostawieni sami sobie. Była podstawowa opieka. Pielęgniarki pracują na zmiany za marne pieniądze. Jak mogą to niech się dopominają o więcej.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?